Bloki, blokowiska, osiedla. Niby takie same, ale jednak zawsze inne. Podczas wyjazdów lubię zboczyć z głównych szlaków i zobaczyć jakieś osiedle. W szczególności w krajach po wschodniej stronie żelaznej kurtyny.
Talińskie osiedle Väike-Õismäe znalazło mnie samo podczas przeglądania mapy. Zresztą zobaczcie sami jak to wygląda z satelity:
Musiałem tam pojechać i zobaczyć to miejsce na własne oczy.
Tu widok z perspektywy ulicy. Oceńcie sami:
Osiedle dla socjalistycznego społeczeństwa zostało okrzyknięte przez prasę radziecką przykładem wspaniałego projektowania urbanistycznego. Podobne opinie można było usłyszeć również na Zachodzie. Na początku lat 70. we francuskiej prasie pisano, że Väike-Õismäe to “radzieckie osiągnięcie w dziedzinie planowania przestrzennego”. Wysoko postawiona poprzeczka.
Jak to “szczytowe osiągnięcie” sprawdzało się w praktyce? Osiedle zostało zaprojektowane w formie kilku okręgów, niczym u Dantego. W samym środku umieszczono sztuczne jezioro wraz ze ścieżkami i terenem rekreacyjnym. Kolejne kręgi odchodziły coraz to dalej, a 16-piętrowe wieżowce mieszały się z niską zabudową.
Pomiędzy budynkami miały być zlokalizowane sklepy, punkty usługowe, szkoły, domy kultury. Słowem – idealne miejsce dla 45 tysięcy mieszkańców. Takie były założenia. Jak wyszło? Możecie się domyślić.
Osiedle było gotowe w połowie lat 70. Jednak już wtedy było wiadomo, że nie wszystkie udogodnienia dla mieszkańców powstaną. Z planowanych 75 sklepów powstały 3. Powodowało to gigantyczne kolejki. Kolejny problem: bloki były niemalże identyczne, co sprawiało ogromne trudności w odnalezieniu drogi do właściwej klatki. Nie tylko dla przyjezdnych.
W 1991 roku Estonia odzyskała niepodległość. Liczba samochodów wzrosła. Tego socjalistyczni urbaniści nie przewidzieli. Väike-Õismäe zaczęło się korkować na potęgę i stało się koszmarem dla kierowców.
Obecnie mieszka tutaj około 27 tysięcy mieszkańców. Znacznie mniej niż w czasach świetności.