A gdyby pomyśleć o architekturze jak o kolejnych wykonaniach tego samego utworu? Niby znamy go już dobrze, ale dopiero dzięki powtórzeniom urzeka nas jego piękna konstrukcja. Casa da musica powstawała w taki właśnie, muzyczny sposób.
Wizytówkę nowoczesnego Porto wybudowano, gdy miasto stało się Europejską Stolicą Kultury. Nie był to jednak oryginalny projekt. Rem Koolhaas, założyciel biura architektonicznego OMA, pracował na przełomie wieków z prywatnym klientem nad domem Y2K.
Żeby zrozumieć Casa da musica, trzeba usłyszeć o domu roku 2000.
Klient posiadający rozległą działkę na przedmieściach Rotterdamu poprosił Koolhasa o projekt. Zawarł w swoim zleceniu trzy informacje: 1. Nienawidzę bałaganu; 2. Boję się pluskwy milenijnej; 3. Chcę mieć dom, w którym cała moja rodzina będzie mogła spędzać czas razem, ale też taki, w którym każdy z nas będzie mógł żyć oddzielnie.
Powstały niezwykłe pomysły. Dom złożony z całkowicie pustych, abstrakcyjnych przestrzeni, biur, stref życia i odrębnych, oddzielonych, tajemniczych części – miejsc na chowanie bałaganu, śmieci.
Do przemyślenia zostało, czy całość ma być wykonana z solidnych materiałów, czy półprzezroczystego betonu, który miałby ujawniać ślady wewnętrznego życia.
Koncepcja zakładała także, że dom miał się kręcić wokół własnej osi, tak by każdy z domowników mógł wpływać na widok za oknem.
Casa da musica to wariacja na przedstawione wyżej tematy. Użytkownicy są inni – inny jest też rytm, skala, tonacja całości. Ale utwór to wciąż, w jakiś sposób, Y2K (http://oma.eu/projects/y2k-house).